Dobra część było nieźle .Co do akcji najlepsze sceny jak Bond pojedynkowal się z jakimś japończykiem to było na początku jak zabili jednego z informatorów .Albo scena jak Bond leciał samolotem z gadżetami i ostrzeliwały go wrogie samoloty.Co dalej można było zobaczyć przez moment pojedynek sumo .Była scena jak załatwili fajnie te auto co sledzilo Bonda ,jak ich wzięli w górę i wrzucili do morza .Co ważne pokazali wreszcie szefa widma nr 1 .Szkoda że udało się mu zwiac i zdetonowac kryjówke ale i tak musiał przeżyć żeby były kolejne bondy .Co dalej dobrze bylo pokazane z tym statkiem co połykal tak łapał w płaszcze inne statki .Co do małżeństwa coś było ze Bond poślubił niby azjatke jedna i było mowa o miesiącu miodowym .więc tak Bond tutaj umiera potem bierze fikcyjny ślub z japonka .Nadmieniali że ożenił się tylko w filmie w tajnej slozbie jej królewskiej mości .Tutaj jednak było ze miał jakby żonę na niby .Co dalej akcja jak walczyli w kraterze wulkanu bardzo fajnie wyszło .
Apropo 'Tajnej służby...' to przecież już tam się Bloefeld ujawnił, a w tym filmie ewidentnie widać, że się znają (pomimo, że obydwu zagrali inni aktorzy :)), Bond się chajtnął z Japonką i... w kolejnym Bondzie (Diamenty są wieczne) nagle James przypomniał sobie o vendetcie na Bloefeldzie za Tracy (żonę z 'Tajnej służby')... pogubiona ta chronologia niestety.