Ten film to koniec szpiegowskich Bondów, od tego filmu Bond jest bardziej SUPER komiksowym szpiegiem niż zwyczajnym, takim jak widzieliśmy w poprzednich filmach. Ma coraz więcej gadżetów, coraz więcej żartów i jest trochę arogancki. Zawsze jest niomylny, nigy (?) później nie zostaje postrzelony, pobity itp. A film ? Jest to film mojej młodości i wczoraj se go ,,odświerzyłem''. Mniej mi się podobał. Bardzo mi przypominał ,,Szpieg który mnie kochał'', Doktora No i Moonrakera. Trochę nudny. Niestety słaba muzyka i dość marne efekty. Sean Connery zmęczony rolą. Niema tego błysku co w Goldfingerze czy Doktorze NO. Film nie jest z górnej półki. Taka amatroszczyzna. Bajeczka. Bonda klasuje na kilka serii: Od Doktora No do Damenty są wieczne... to wg mnie 1 seria. Filmy z Rogerem Moorem to seria 2, z Timoty Dalthonem to dokończenie serii 2. Z Pirsem Brosnanem to 3 seria. A z Danielem Craigiem to 3 seria, dokończenie.
Doktor No - 10
Pozdrowienia z Rosji - 7
Goldfinger - 10
Operacja Piorun - 10
Żyje sie tylko dwa razy - 9
Szpieg który mnie kochał - 6
efekty wręcz tragiczne, ale to jeszcze zdołałbym znieść - gorsze wg mnie, a wręcz śmieszne, jest tu niedopracowanie scenariusza, który zmusza nas np do naiwnego wierzenia, że nikt z okolicznych wysp nie zauważył ogromnej rakiety kosmicznej startujacej/lądującej w poblizu. nie wspominając o jej wybuchu w odległości metra o statku amerykańskiego i "nie uszkodzania" go. niestety, jak do tej pory, najsłabsza część.
Do tego jeszcze lawa z wulkanu podczas destrukcji tajnej bazy Blofelda i monitoring z przestrzeni kosmicznej (widok rakiet z zewnątrz na ekranach w centrum dowodzenia) i jeszcze kilka innych smaczków, które czym prędzej chcę wymazać z pamięci, by wrażenie po tym odcinku Bonda zostało jak najlepsze.
A moim zdaniem najdziwniejsze było to, że w Tokio samochody jeździły lewą stroną ulicy. Ale pomimo to jest to moja 2 ulubiona część Bonda, zaraz po Goldfingerze